Poranne nudności
28 listopada 2011, 11:17
Poranne nudności.
Wstajesz i nagle zdajesz sobie sprawę z tego, że jest Ci źle.
Twój dom, przyjaciele są daleko. A Ty leżysz jak kłoda i nie ruszyć choćby palcem. Osunięta stajesz się niewzruszona. Czy nie to było kiedyś Twoim marzeniem? Żeby się wyprowadzić? Teraz tak bardzo chciałabyś tam wrócić. Wyjść z psem na spacer, pogłaskać kota i leniwie przeciągać się w wygodnym łóżku. Iść do babci, zjeść coś dobrego, pośmiać się. Pojechać na rowerze do lasu i pooddychać świeżym, rześkim powietrzem. Na samą myśl się uśmiecham. Tak, to jest mój Eden, mój raj. Mały, bo mały. Prowincjionalny, ale mój. Każdy z nas ma swój Eden, do którego ucieka gdy mu źle. Ja nie mogę, ale wrócę tam. Tam została moja rodzina, przyjaciele i serce.
Ale pomimo to nadal jest mi smutno. Smutno, słowo po części, dla mnie, żałosne, po części dziecinne. Smutno. Właśnie przeczytałam reklamę: "Kraina miłości czeka właśnie na Ciebie...". Brzmi obiecująco, prawda? Ale to tylko słowa. A ja jestem tylko człowiekiem. Nie potrzebnie karmimi swoją nadzieję na lepsze. Można się rozczarować. Lepiej wpaść w wir wieczornego szaleństwa. Niech muzyka gra, a my tańczmy do niej w deszczu. Zapomniani, szczęśliwi, mokrzy. Iskrzące krople rozbijały by się o nasze wystawione poliki. Ręce bawiły by się włosami, które wesoło bujały by się w rytm. Tak chciałabym się zapomnieć, odświeżyć, uśmiechać.
Może pomimo wszystkich naszych upadków, porażek jest w naszym umyśle taka część, która w chwili smutku podsuwa nam takie właśnie wizje, że zawsze możesz zatańczyć jeszcze raz, zagrać jeszcze raz, pocałować jeszcze raz, wyjść jeszcze raz. Kiedyś górka się kończy, burza przechodzi, wiatr ustaje. Może tego trzeba się trzymać?
Dodaj komentarz